poniedziałek, 5 maja 2014

No to zaczynamy

W końcu musi nadejść ten moment kiedy idee przekuwa się czyn, i w wypadku mojego następnego 4x4 ten moment właśnie nadszedł. Jak to mówił hrabia - poczyniłem kroki.

Po pierwsze:
Na forum jeepa znalazłem kolegę który mieszka w sąsiednim mieście, i sam zakupił całkiem niedawno Jeepa WJ. Jako że stosując metody eliminacji, dedukcji, ekonomii i innej umysłowej magii wybrałem już modele których zakup rozważam, wypadałoby się tymi samochodami chociaż raz przejechać przed zakupem żeby mieć chociaż blade pojęcie co to za wynalazki, c'nie ? Napisałem wiec do tego kolegi wczoraj wieczorem, z prośbą czy pozwoliłby przymierzyć się do swojego Jeepa. Dzisiaj dostałem odpowiedź ze nie ma problemu, umówimy się jakoś w tym tygodniu. A nie mówiłem że forumowi jeepowcy to w porządku ludzie ?

Po drugie:
Na forum Nissana pojawiły się w końcu odpowiedzi na moje pytania o Terrano ! Co ciekawe.. jednym z dwóch odpowiadających jest człowiek który... udziela się również na forum Jeepa, jako że miał kiedyś Granda ZJ, zaś teraz jeździ terrano 2. Doświadczenie kolega ma niewielkie, bo obydwoma samochodami zrobił zaledwie po kilka tysięcy kilometrów, ale zawsze to coś i jakieś tam wnioski można z tego wyciągnąć. Ogólnie Jeep i Terrano to samochody bardzo różne wg kolegi. Jeep ZJ (lubWJ) to komfortowe auto które nada się i do jazdy po autostradzie, i w nie hardcorowym terenie, terrano zaś to taki "traktorek" którym jazda powyżej 100 km/h nie należy już do przyjemnych, ale nadrabia do prostotą i dzielnością po zjechaniu z asfaltu.  Kwestie awaryjności kolega ocenił po równo, w Jeepie psuje się to, w terrano tamto, Jeepa trawią denerwujące usterki elektryki, terrano zżera rdza, itd.  Na temat cen części kolega się nie wypowiadał jako że zbyt wielu awarii miał szczęście nie usuwać. W temacie dostępności części ktoś inny dopisał że problemu nie ma, jako że na allegro zawsze wisi kilka starych terrano na części...czyli używki z rozbiórek. Tu Jeep w takim razie ma przewagę, jeśli ktoś chce to kupuje oryginały w ASO (i słono płaci), kupuje oryginały poza ASO, kupuje zamienniki, albo w końcu kupuje używki. Koszty paliwa wychodzą podobnie, czy to będzie 11 litrów ON czy 25 LPG - pieniądz ten sam. No cóż, wiem już coś więcej.

Po trzecie:
Rozejrzałem się po allegro i wytypowałem sobie dwa samochody (na razie Jeepy) na dobry początek:
  • rocznik 2002, przebieg 261k z LPG w cenie 22.000 zł sprzedawca komis
  • rocznik 2001, przebieg 235k z LPG w cenie 22.000 zł sprzedawca osoba prywatna
Oba z centralnej Polski, oba w cenie odrobinę wyższej od zakładanej ale liczę że uda się stargować.
Do obu sprzedających wysłałem krótkiego maila zawierającego kilka pytań na początek (m.in VIN w celu sprawdzenia historii auta), jak na razie odpisał tylko właściciel drugiego jeepka, no cóż, może Pan z komisu nie jest zainteresowany sprzedażą. Człowiek od drugiego samochodu wydaje się bardzo kontaktowy i podsyła wszystkie informacje o które proszę, łącznie z dodatkowymi zdjęciami. Autko wydaje się doinwestowane (polibusze, nowe amorki, lekki lift, nowe opony, serwis olejowy itd), ma założoną w roku grudniu 2010 instalację LPG Prins. Samochód sprowadzony został ze Szwajcarii w roku 2008 i użytkowany przez nowego właściciela do roku 2012, kiedy to kupił go aktualny sprzedający. Auto posiada podobno komplet dokumentów potwierdzających jego historię wraz z fakturami za części i naprawy. W podwoziu nic nie cieknie ani się nie poci, natomiast sprzedający nie wie czy napędy działają prawidłowo - twierdzi że nigdy nie jeździł w terenie i nie bardzo wie jak to sprawdzić. Przyznał się również że auto idealne nie jest - samochód jest bezwypadkowy jeśli chodzi o kolizje drogowe, jednak pierwszy właściciel miał "przygodę parkingową" podczas której uszkodzone zostały prawe tylne drzwi. Uszkodzenie jest na tyle niewidoczne że na zdjęciach z aukcji nie udało mi się go wypatrzyć, jednakże sprzedający otwarcie mówi że jest, że zostało naprawione "doraźnie", ale wypadałoby zająć się tym na poważnie jako że do blachy zaczyna dobierać się rdza. Hmm... na razie poprosiłem o dokładne zdjęcia ukazujące to uszkodzenie, opiszę jak dostanę.

Sam zaś znalazłem w podesłanych zdjęciach coś co wygląda na  dosyć poważna korozję:

1. na trzpieniu amortyzatora (co jest nieco dziwne jako że ma być stosunkowo nowy)


2. na wewnętrznej stronie felgi






No chyba że jest to, jak twierdzi sprzedający, brud - brązowe błoto z drogi gruntowej która prowadzi do jego posesji. O ile na feldze rzeczywiście może to wyglądać jak zaschnięte błoto, o tyle na amortyzatorze nie jestem taki pewien. Poprosiłem o podesłanie fotki po oczyszczeniu tego amortyzatora, zadałem też kilka kolejnych pytań. Jutro mam dostać odpowiedzi i kolejne zdjęcia. 

2 komentarze:

  1. Z jednej strony nie zazdroszczę Ci dylematów zakupowych, bo kupowanie 10-letniego auta to zawsze w pewnym sensie wybór mniejszego zła ;-) ale z drugiej ... te wrażenia po pierwszym wejściu do Granda... bezcenne :-) Uprzedzam, że nie chce się z niego wychodzić :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego sie wlasnie obawiam... ze kolega ktory wspanialomyslnie zaoferowal sie zapoznac mnie w Wjtem, bedzie musial wypchac mnie z niego siłą !

      Usuń