Wg sprzedającego auto bardzo dobrze utrzymane, z lpg sekwencyjnym Stag. Wykonane naprawy i inne inwestycje:
- wymiana uszczelki pod głowicami plus sprawdzenie szczelności
- montaż haka (auto-hak 3500kg ciągu i 140kg nacisku)
- wymiana nagrzewnicy i parownika (nagrzewnica z klapkami kompozytowymi)
- naprawa i regeneracja skrzyni biegów
- wymiana klocki i tarcze przód i klocki tył
- wymiana uszczelki drzwi kierowcy
- opony zimowe (nowe)
- co 10 tyś km wymiana oleju i filtrów w siniku, skrzyni i reduktorze
Tyle opisu z ogłoszenia sprzedaży. Oprócz tego dodatkowe informacje które otrzymałem mailem:
1. Pytanie o historię wypadkową auta, jako że w ogłoszeniu nie było o tym słowa. Odpowiedź:
Gdy go kupowałem nie zauważyłem żadnych niepokojących znaków żeby samochód był bity czy malowany, udowodniłem sobie to przekonanie gdy wymieniałem nagrzewnicę bo wtedy samochodzik był w środku rozebrany do zera. Wszędzie oryginalny lakier (pod tapicerką) bez oznak rdzy i pęknięć nawet potwierdziło się jego pochodzenie gdy znaleźliśmy austriackie monety:). Za mojego użytkowania malowałem tylni zderzak po szkodzie parkingowej.
2. Pytanie czy są jakieś naprawy czy inwestycje które należałoby zrobić, coś na co obecny właściciel nie miał czasu, chęci itd. Odpowiedź:
2. Pytanie czy są jakieś naprawy czy inwestycje które należałoby zrobić, coś na co obecny właściciel nie miał czasu, chęci itd. Odpowiedź:
NIE. Szczerze i to bardzo jeszcze raz NIE. Ostatnią usterkę naprawiłem 2 tygodnie temu, było to uzupełnienia czynnika i czyszczenie klimatyzacji. Z całego serca mogę polecić go najlepszemu przyjacielowi ( wsiadać i jeździć). Olej w silniku jeszcze wystarczy na 4000km i w tedy wymieniłbym też filtr gazu. Ja wymieniam cały komplet co 10000km.
Czyli standardowy przykład "stan igiełka, tylko lać i jechać". Sprzedający przez cała długą korespondencje trzymał się tej wersji, i zapraszał na wizytę, oględziny i jazdę próbną. No to pojechałem, i tu nastąpiło niemiłe zderzenie z twardą rzeczywistością. Nie chce mi się opisywać tego całego rozczarowania, wiec ogranicze się do konkretów
- CAŁE AUTO było prawdopodobnie malowane, jako że wszędzie grubość lakieru podchodziła bardziej pod 180-200 mikro zamiast standardowych +-100
- Wszystkie nadkola były prawdopodobnie szpachlowane, jako że blisko krawędzi grubość powłok dochodziła od 400 do 800 (!!)
- Drobne nieszczelności na obu głowicach silnika - widać było dosyć intensywne "pocenie się" olejem
- Poważny wyciek oleju z uszczelnienia reduktora. Na tyle duży że obracający się wał rozbryzgiwał olej po podwoziu na 20 cm na lewo i prawo od reduktora. Sprzedający stwierdził że uszczelnienie było wymieniane 2 miesiące temu, a to co widzę to stare ślady... dziwnym trafem ze świeżego oleju
- Diagnoza klimatronika wykazała błędy 46 i 52, czyli dwa odpowiedzialne za tzw "blend doors" - klapki które podobno były wymienione
- No i najpoważniejsza sprawa - dziwne stuki w silniku. Sprzedający stwierdził że to "łańcuch rozrządu się obija o ślizgacz, ale spokojnie można tak jeździć". Krótki filmik pracy silnika:
I tak w skrócie wyglądało moje pierwsze osobiste doświadczenie z samochodem z niezwykle popularnej grupy "tylko lać i jeździć". Żeby nie było - ja zdaję sobie sprawę że rozmawiamy o samochodach w wieku 10+ wiec nie oczekuje tu stanu jak z salonu. Ale w momencie kiedy sprzedawcy wciskają kupującym bajeczki o stanie idealnym, co szybko weryfikuje rzeczywistość, to coś tu jest nie tak. A wystarczyłoby przecież w korespondencji napisać - to i to trzeba zrobić, proszę przyjechać, zobaczy Pan, dogadamy się co do ceny. Pojechałbym z innym nastawieniem, sprzedający byłby spokojniejszy, i być może doszłoby do negocjacji ceny i transakcji. A tak.. no cóż, może kiedyś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz