Trzpień amortyzatora też okazuje się jednak delikatnie skorodowany.
Muszę jednak przyznać że wśród piętnastoletnich samochodów w "idealnym stanie" na które napotykam się co drugie ogłoszenie, na słowo uznania zasługuje uczciwość tego sprzedającego.
Co do tego konkretnego egzemplarza - zadałem pytanie o opinię na forum Jeepa ile kosztowałoby usunięcie tej korozji w sensie normalnej porządnej naprawy u blacharza, i czy ogólnie warto się tym egzemplarzem interesować.
Swoją drogą sprawa zaczyna się robić problematyczna w sensie wyboru jako takiego. Na allegro i innych serwisach dominują wersje w dieslu, ofert wersji benzynowych (z LPG lub bez) jest znacznie mniej. Na dzisiaj na allegro mamy 168 ofert sprzedaży WJ z silnikiem diesla, i 94 z silnikiem benzynowym z czego tylko część to silniki 4.7, sporo jest wersji 4.0. Po kilku dniach zaledwie muszę powiedzieć że... nie ma w czym wybierać. Był jeden ładny Wj z Krakowa, w cenie 24 tys (wiec powyżej założonej kwoty ale wyglądało że może być wart tego grzechu), ale gdy zadzwoniłem rozpoznawczo okazało się że ogłoszenie już nieaktualne. A może ja postawiłem sobie za wysoką poprzeczkę, bo uparłem się że chce WJta w dobrym stanie, i to od osoby prywatnej, nie z komisu...nie wiem, może.
Przejrzałem oferty terrano 2 - podobnie, popatrzyłem nawet na KJty - to samo. Wychodzi na to że zakup auta może potrwać znacznie dłużej niż zakładałem.
Przy okazji, wczoraj wpadł mi w oko inny ładny Jeepek, rocznik 2002, cena podajże 20 tys, przebieg akceptowalny, sprzedający to osoba prywatna. W ogłoszeniu fajne zdjęcia, w opisie że auto dobrze utrzymane, garażowane itd, czyli standard. Sprawdzam historię samochodu wg podanego numeru VIN, okazuje się że wóz miał "total loss" w stanach zjednoczonych, czyli szkoda całkowita. Faktem jest że sprzedający słowem o historii wypadkowe nie pisnął, więc wprowadzania w błąd zarzucić nie można.
Zaprawdę powiadam - w porównaniu z zakupem 10letniego auta praca na polu minowym to jak letni spacer po parku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz