No i stało się, od dnia 31 maja jestem właścicielem Jeepa WG 4.7 Overland z roku 2002. To ten wóz o którym pisałem parę dni temu, w wysokiej cenie. Tak, oznacza to że zdecydowałem się zaryzykować wydając właściwie całą dostępną kwotę na zakup samochodu, tym samym ryzykując że w razie awarii w najbliższych dniach nie będę miał jak auta naprawić.
Dlaczego się zdecydowałem ? Zasadniczo jak może widać po moich dotychczasowych postach, kupowałem raczej "na chłodno", starając się sprawdzić każdy interesujący egzemplarz. I każdy okazywał się mniejszym lub większym rozczarowaniem lub wręcz miną. Gdy więc pojawił się kolega z forum oferujący samochód drogi, dobrze utrzymany (aczkolwiek nie idealny, w końcu auto ma już 12 lat), zdecydowałem się pojechać, sprawdzić, i jak wszystko będzie ok to zaryzykować i zakupić.
Pojechałem więc i .. samochód okazał się być w pełni zgodny z opisem. Niemalowany poza elementem o którym wiedziałem (dostałem zdjęcia parkingowej "obcierki"), z doskonałymi wynikami analizy spalin, amortyzatorami sprawności powyżej 80%, pięknie pracującym silnikiem, i wnętrzem sugerującym prawdziwość przebiegu licznikowego na poziomie 171 tyś km. Samochód posiada też nową, sekwencyjną instalację LPG.
Oczywiście wóz ma też pewne wady które wymagają uwagi, co dla mnie bardzo bardzo ważne - sprzedający powiedział mi o WSZYSTKIM zanim wogóle ruszyliśmy w drogę na stację diagnostyczną. Bez ściemy, powiedział wprost czego nie zdążył zrobić. Na stacji znalazłem to o czym mi powiedział i... nic więcej, takiej właśnie szczerości oczekiwałem od sprzedającego. Co jest do zrobienia:
- pojawia się sporadycznie błąd sondy lambda P0158, dla spokoju wypadałoby ją wymienić
- w samochodzie nie były wymieniane blend doors, klimatronik działa aczkolwiek widnieją na nim błędy typowe dla tego przypadku
- zapocenie silnika olejem przy uszczelce miski olejowej
- zapocenie uszczelniacza tylnego mostu, uszczelniacz został wymieniony jednak trudno określić czy to stare czy świeże ślady oleju. Sprzedający powiedział wprost - poziom oleju w moście się nie zmienia, ale miej na to oko bo nie wiadomo czy przypadkiem ten nowy uszczelniacz nie puszcza.
- gdzieniegdzie na podwoziu widać ślady rdzy. Żadne wżery, po prostu ślady rdzy powierzchniowej, przed zimą wypadałoby to oczyścić i zakonserwować.
- do wymiany dwie końcówki drążków kierowniczych, które dostałem w prezencie, funkiel nówki
I to w zasadzie tyle. Do własnego rozważenia został mi serwis olejowy, czy ufam poprzedniemu właścicielowi w tej kwestii czy nie, jako że dostałem pełną rozpiskę kiedy, jakie i na jakie oleje były wymieniane muszę zdecydować czy uwierzyć czy dla spokojności zrobić pełen serwis olejowy już teraz. Pełen serwis olejowy potrafi kosztować nawet i 1800 zł, jednakże... dostałem wielki karton wszystkich potrzebnych olejów do tego serwisu, co ważne ORYGINALNYCH, wartych w sumie, tak na oko, przynajmniej 1200-1300 zł. Wobec tego raczej będę wszystkie oleje stopniowo wymieniał jako że materiały mam i jedyny koszt to koszt wymiany.
Pierwsze tankowanie może być niemiarodajne jeśli chodzi o wyniki, jako że gaz tankowałem na dwóch różnych stacjach. W każdym razie z miasta sprzedającego do domu miałem 220 km, z czego 20 to centrum dużego miasta, 30 to podmiejskie drogi lokalne, i 170 km to trasa szybkiego ruchu pokonana ze średnią prędkością 110-120 km, niestety jak to u nas, na tej trasie jest całkiem sporo świateł. Spalanie na tym dystansie wyszło na poziomie 18 litrów LPG na 100 km, czyli normalnie dla tego samochodu. Gdyby była to sama trasa, bez skrzyżowań, pewnie dałoby się osiągnąć 17 litrów albo i mniej.
Podsumowując - jak na razie z zakupu jestem bardzo zadowolony, prawdę pisali ludzie, jazda tym samochodem daje wprost nieopisana frajdę. Zakładałem że miesięcznie będę pokonywał 900 km jeżdżąc głownie do i z pracy.. chyba było to założenie zbyt optymistyczne, wczoraj zrobiłem całkowicie bez celu 60 km, po prostu nie mogłem się zmusić żeby z tego auta wysiąść. Potworna moc tego samochodu powoduje że jeździ się operując pedałem gazu w zakresie 1-2 cm, inaczej samochód zamienia się w dwutonowy odrzutowiec. Miałem zresztą tego dobry przykład, toczyłem się relaksacyjnie 60 km/h pustą drogą kiedy do tylnego zderzaka przykleiło mi się "stuningowane" audi 100 czy coś koło tego z "młodym gniewnym" za kierownicą. Oczywiście muzę z tego audi słyszałem w swoim samochodzie pomimo zamkniętych szyb. Młody gniewny strasznie był niezadowolony że musi się toczyć za mną i nie może wyprzedzić, spojrzałem w lusterko i powiedziałem do siebie - dobra koleś, no to przyspieszmy. Wcisnąłem gaz bardziej niż te standardowe 2 cm, szczerze mówiąc pocisnąłem do dechy. To co się stało przyrównać mogę jedynie do filmów science-fiction, do scen kiedy na przykład USS Enterprise ze Star Treka wchodzi w prędkość warpową. Najpierw z lusterka błyskawicznie zniknęły 4 kółka widoczne na grillu tego audi, a po chwili cały samochód zlał się z linią horyzontu. I weź tu człowieku wysiądź z tego samochodu i wróć do rzeczywistości.
Kilka fotek:
Przebieg licznikowy przy zakupie: 172485 km.