W poście z 18 maja opisałem jak wyglądały oględziny pewnego jeepka i wnioski jakie z tych oględzin wyniknęły. Dłuższą wersję tego posta, wraz z większą ilością technicznych detali opisałem na forum jeepa. Wątek odwiedzili ludzie w temacie obyci i stwierdzili niemal jednogłośnie - ten samochód w tej cenie należy odpuścić. No i w sumie na tym sprawa tego wozu by się zakończyła gdyby nie...
Otóż korespondując z tamtym sprzedającym zapytałem go czy jest zarejestrowany na forum jeepa, stwierdził że nie, wiec do tematu nie wracałem skupiając się na korespondencji w celu zebrania możliwie największej ilości informacji na temat tej "perełki". Wymieniliśmy się też telefonami, pogadaliśmy parę razy, po czym miała miejsce moja wizyta ze skutkiem wiadomym, opis sytuacji na forum i zakończenie kontaktu ze sprzedającym.
Rzecz w tym że sprzedający zarejestrował się kilka dni temu na forum jeepa, znalazł opis swojego samochodu, i wrzucił posta w którym - mówiąc w skrócie, stwierdził że wszyscy się mylimy znajdując na każdą znalezioną przeze mnie usterkę mniej lub bardziej mgliste wytłumaczenie. Co więcej zadzwonił do mnie żądając skasowania całego tematu jako że nie wyraża zgody na opis swojego samochodu, zarzucając mi nieuczciwość, nieznajomość tematu, szarganie opinii, działanie na szkodę w celu uniemożliwienia sprzedaży tego samochodu i tym podobne kwiatki. Moje argumenty w stylu "opisałem rzeczywistość tak czy nie ?" trafiały jak grochem o ścianę. Dla mnie sprawa jest prosta - jeśli coś z autem jest nie tak, napisz o tym, obniż cenę a ktoś kupi nawet uszkodzone mając pełną świadomość co i jak. Tylko nie ściemniaj że stan jest idealny skoro nie jest ! Ja miałem tylko 80 km do przejechania, a co jeśli ktoś przyjedzie z Warszawy robiąc tych kilometrów 300 i zamiast perełki zobaczy "takie coś" ? No ale to do wielu sprzedających zupełnie nie dociera, zapach forsy tłumi wszelką moralność.
Długo myślałem co z tym zrobić. Z jednej strony nie napisałem nieprawdy, pozatym, podobnie jak tutaj, cały post nie zawierał ani jednego imienia, nazwiska, adresu, czy jakichkolwiek innych informacji pozwalających zidentyfikować samochód czy jego właściciela. Tylko nazwę miasta, i to wszystko. Z drugiej strony wiedziałem że facet nie da mi spokoju. Ma mój numer i będzie wydzwaniał i słał sms za smsem. Czy sprawa wylądowałaby w sądzie ? Całkiem możliwe, czy wygrałbym ? Całkowicie pewne, wszystko co napisałem było dziecinnie proste do udowodnienia przez nawet początkującego rzeczoznawce. Więc sprzedający na sąd by się pewnie nie zdecydował, zamiast tego po prostu nie dałby mi spokoju.
Jako że cenię sobie spokój zdecydowałem się napisać do moderatorów o usunięcie tematu. Trochę to samolubne, bo ktoś nieświadomy może to auto pojechać obejrzeć tracąc czas i pieniądze. No trudno, idealnego wyjścia w tej sytuacji nie było, cała sprawa i jej ciąg dalszy jest rozważana w gronie moderatorów więc być może to jeszcze nie koniec. Temat w każdym razie jest na chwilę obecną usunięty, a ja monitoruje na bieżąco forum czy ktoś nie wybiera się obejrzeć tego samochodu, chętnie skrobnę do potencjalnego kupca parę słów o tym co koniecznie powinien sprawdzić.
sobota, 31 maja 2014
środa, 21 maja 2014
Decyzje decyzje
Samochodu wciąż nie mam, za to na forum Jeepa złapał mnie użytkownik który ma do sprzedania swojego WG (Europejska wersja Grand Cherokee WJ). Jeep zadbany, swój, znaczy się forumowy, od człowieka który na forum jest już długi czas. Niestety cena wywoławcza była bardzo wysoka - 31 tys. zł co jest kwotą bardzo wysoką, właściwie to mój cały budżet i jeszcze trochę, będę musiał naprawdę musiał naprawdę wykorzystać ostatnie zaskórniaki żeby po ewentualnym zakupie auto opłacić, zarejestrować, i ubezpieczyć. I nic poza tym.
I tu pojawia się pytanie - czy wogóle jest sens kupić auto dobrze utrzymane za bardzo wysoką cenę, czy też lepiej kupić stan średni i samodzielnie stopniowo samochód "wyprowadzać". Oba rozwiązania mają swoje plusy i minusy. Kupując "gotowy" samochód teoretycznie warsztaty odwiedzam niezbyt często, co ma duże znaczenie jeśli Jeep ma być moim jedynym samochodem. Niestety płacę dużo więcej przy zakupie. Kupując auto "do roboty" zakup kosztuje mnie mniej, ale inwestuje sporo w jakimś tam czasie, do tego auto często stoi w warsztatach a ja zostaję bez transportu.
Do tego nawet jeśli kupie auto w dobrym stanie, nikt mi nie zagwarantuje że za 3-4 dni coś się konkretnie nie wysypie, więc zakup auta dobrze utrzymanego daje szansę mniejszych wydatków i problemów, ale nie daje takiej gwarancji. Z drugiej strony kolega kupił WJ za 18 tys. zł i już zainwestował w niego 12, co daje w sumie kwotę zbliżoną do zakupu tego egzemplarza...
Tak czy owak wszystko sprowadza się do pieniędzy i szczęścia. Jeśli wezmę to auto to zostaję bez przysłowiowej złotówki "w razie gdyby", wiec jak coś się w stanie w pierwszym miesiącu to jestem ugotowany. Problem w tym że nie widziałem innego jeepa w naprawdę dobrym stanie, takiego jak ten...
Nie wiem co zrobić.
I tu pojawia się pytanie - czy wogóle jest sens kupić auto dobrze utrzymane za bardzo wysoką cenę, czy też lepiej kupić stan średni i samodzielnie stopniowo samochód "wyprowadzać". Oba rozwiązania mają swoje plusy i minusy. Kupując "gotowy" samochód teoretycznie warsztaty odwiedzam niezbyt często, co ma duże znaczenie jeśli Jeep ma być moim jedynym samochodem. Niestety płacę dużo więcej przy zakupie. Kupując auto "do roboty" zakup kosztuje mnie mniej, ale inwestuje sporo w jakimś tam czasie, do tego auto często stoi w warsztatach a ja zostaję bez transportu.
Do tego nawet jeśli kupie auto w dobrym stanie, nikt mi nie zagwarantuje że za 3-4 dni coś się konkretnie nie wysypie, więc zakup auta dobrze utrzymanego daje szansę mniejszych wydatków i problemów, ale nie daje takiej gwarancji. Z drugiej strony kolega kupił WJ za 18 tys. zł i już zainwestował w niego 12, co daje w sumie kwotę zbliżoną do zakupu tego egzemplarza...
Tak czy owak wszystko sprowadza się do pieniędzy i szczęścia. Jeśli wezmę to auto to zostaję bez przysłowiowej złotówki "w razie gdyby", wiec jak coś się w stanie w pierwszym miesiącu to jestem ugotowany. Problem w tym że nie widziałem innego jeepa w naprawdę dobrym stanie, takiego jak ten...
Nie wiem co zrobić.
niedziela, 18 maja 2014
Poszukiwań ciąg dalszy. Pierwsze oględziny.
W końcu nadszedł dzień kiedy znalazłem wóz warty obejrzenia, a do tego niecałe 80 kilometrów ode mnie. Auto nie było tanie, sprzedający wystawił rok 2001 w cenie 25500 zł, samochód z przebiegiem licznikowym 280 tys. km.
Wg sprzedającego auto bardzo dobrze utrzymane, z lpg sekwencyjnym Stag. Wykonane naprawy i inne inwestycje:
Tyle opisu z ogłoszenia sprzedaży. Oprócz tego dodatkowe informacje które otrzymałem mailem:
1. Pytanie o historię wypadkową auta, jako że w ogłoszeniu nie było o tym słowa. Odpowiedź:
Wg sprzedającego auto bardzo dobrze utrzymane, z lpg sekwencyjnym Stag. Wykonane naprawy i inne inwestycje:
- wymiana uszczelki pod głowicami plus sprawdzenie szczelności
- montaż haka (auto-hak 3500kg ciągu i 140kg nacisku)
- wymiana nagrzewnicy i parownika (nagrzewnica z klapkami kompozytowymi)
- naprawa i regeneracja skrzyni biegów
- wymiana klocki i tarcze przód i klocki tył
- wymiana uszczelki drzwi kierowcy
- opony zimowe (nowe)
- co 10 tyś km wymiana oleju i filtrów w siniku, skrzyni i reduktorze
Tyle opisu z ogłoszenia sprzedaży. Oprócz tego dodatkowe informacje które otrzymałem mailem:
1. Pytanie o historię wypadkową auta, jako że w ogłoszeniu nie było o tym słowa. Odpowiedź:
Gdy go kupowałem nie zauważyłem żadnych niepokojących znaków żeby samochód był bity czy malowany, udowodniłem sobie to przekonanie gdy wymieniałem nagrzewnicę bo wtedy samochodzik był w środku rozebrany do zera. Wszędzie oryginalny lakier (pod tapicerką) bez oznak rdzy i pęknięć nawet potwierdziło się jego pochodzenie gdy znaleźliśmy austriackie monety:). Za mojego użytkowania malowałem tylni zderzak po szkodzie parkingowej.
2. Pytanie czy są jakieś naprawy czy inwestycje które należałoby zrobić, coś na co obecny właściciel nie miał czasu, chęci itd. Odpowiedź:
2. Pytanie czy są jakieś naprawy czy inwestycje które należałoby zrobić, coś na co obecny właściciel nie miał czasu, chęci itd. Odpowiedź:
NIE. Szczerze i to bardzo jeszcze raz NIE. Ostatnią usterkę naprawiłem 2 tygodnie temu, było to uzupełnienia czynnika i czyszczenie klimatyzacji. Z całego serca mogę polecić go najlepszemu przyjacielowi ( wsiadać i jeździć). Olej w silniku jeszcze wystarczy na 4000km i w tedy wymieniłbym też filtr gazu. Ja wymieniam cały komplet co 10000km.
Czyli standardowy przykład "stan igiełka, tylko lać i jechać". Sprzedający przez cała długą korespondencje trzymał się tej wersji, i zapraszał na wizytę, oględziny i jazdę próbną. No to pojechałem, i tu nastąpiło niemiłe zderzenie z twardą rzeczywistością. Nie chce mi się opisywać tego całego rozczarowania, wiec ogranicze się do konkretów
- CAŁE AUTO było prawdopodobnie malowane, jako że wszędzie grubość lakieru podchodziła bardziej pod 180-200 mikro zamiast standardowych +-100
- Wszystkie nadkola były prawdopodobnie szpachlowane, jako że blisko krawędzi grubość powłok dochodziła od 400 do 800 (!!)
- Drobne nieszczelności na obu głowicach silnika - widać było dosyć intensywne "pocenie się" olejem
- Poważny wyciek oleju z uszczelnienia reduktora. Na tyle duży że obracający się wał rozbryzgiwał olej po podwoziu na 20 cm na lewo i prawo od reduktora. Sprzedający stwierdził że uszczelnienie było wymieniane 2 miesiące temu, a to co widzę to stare ślady... dziwnym trafem ze świeżego oleju
- Diagnoza klimatronika wykazała błędy 46 i 52, czyli dwa odpowiedzialne za tzw "blend doors" - klapki które podobno były wymienione
- No i najpoważniejsza sprawa - dziwne stuki w silniku. Sprzedający stwierdził że to "łańcuch rozrządu się obija o ślizgacz, ale spokojnie można tak jeździć". Krótki filmik pracy silnika:
I tak w skrócie wyglądało moje pierwsze osobiste doświadczenie z samochodem z niezwykle popularnej grupy "tylko lać i jeździć". Żeby nie było - ja zdaję sobie sprawę że rozmawiamy o samochodach w wieku 10+ wiec nie oczekuje tu stanu jak z salonu. Ale w momencie kiedy sprzedawcy wciskają kupującym bajeczki o stanie idealnym, co szybko weryfikuje rzeczywistość, to coś tu jest nie tak. A wystarczyłoby przecież w korespondencji napisać - to i to trzeba zrobić, proszę przyjechać, zobaczy Pan, dogadamy się co do ceny. Pojechałbym z innym nastawieniem, sprzedający byłby spokojniejszy, i być może doszłoby do negocjacji ceny i transakcji. A tak.. no cóż, może kiedyś.
poniedziałek, 12 maja 2014
Doświadczenia coraz więcej, auta wciąż brak
W zasadzie na tym prostym zdaniu z tematu mógłbym wpis zakończyć. Ale nie byłbym sobą gdybym nie opisał kilku ciekawostek.
Wciąż nie udało mi się znaleźć "mojego" egzemplarza, wciąż przeglądam aukcje ale zaczynam odnosić wrażenie że pojawiają się tam wciąż te same samochody oferowane przez tych samych sprzedawców. Był moment kiedy zrezygnowałem już z benzyny i zdecydowałem się na diesla, raz że jest ich znacznie więcej na rynku, a dwa - kolega z forum jeepa miał do sprzedania naprawdę piękny egzemplarz, w bardzo dobrej cenie. Bez skór (nie znoszę skórzanej tapicerki, niestety w WJ to niemal standard), z dobrego rocznika, pięknie utrzymany, i do tego z manualnie dołączanymi napędami. No dokładnie taki jak szukałem ! Prawie... bo diesel a nie benzyna. Ale tak czy owak byłem zdecydowany spakować gotówkę i odwiedzić kolegę, od pomysłu odwiedli mnie ludzie z forum Jeepa cierpliwie tłumacząc że warto poszukać benzyny i uzbroić się w cierpliwość. Ehh... no to szukam, i trafiam na coraz to nowe "kwiatki", a do tego za niecałe 2 tygodnie zostanę bez samochodu, jako że nadejdzie dzień kiedy obiecałem kupcowi sprzedaż swojej frontery A.
Co do kwiatków, było ich kilka, ale najciekawszy chyba jest ten:
Znalazłem jeepka który doskonale prezentował się na zdjęciach, niestety cena była wysoka - 26500 zł. Napisałem do autora czy cenę można negocjować, podałem ile mogę zapłacić i zadałem kilka dodatkowych pytań w tym standardowo o numer VIN. Dostałem odpowiedź w której sprzedający zgadza się na zaproponowaną kwotę, podaje VIN i.. tyle, pomija wszystkie pytania. Wysłałem kolejnego maila z pytaniami, w tym pytanie o dokładny model centralki LPG która widniała w opisie aukcji. W mailu dostałem odpowiedź że w opis aukcji "wkradł się błąd", bo centralka tak naprawdę jest innego producenta, reszta pytań zignorowana. A to ciekawe...
W tzw międzyczasie poprosiłem o sprawdzenie auta na www.bezwypadkowy.net podając też linka do aukcji, moderator odpisał podając znalezione informacje, i przy okazji pytając czy to na pewno prawidłowy VIN bo auto z tych zdjęć "chyba już się pojawiło", ale... z innym numerem VIN ! To musicie przyznać jeszcze ciekawsze. Nie wiem czy auto to na pewno już było sprawdzane, i to z innym numerem VIN jako że nie ma sposobu na odnalezienie tych zdjęć poza "ręcznym" sprawdzeniem wszystkich samochodów które były sprawdzane, ale możliwość że coś takiego mogło mieć miejsce plus nieco dziwny sposób odpowiadania na korespondencję dało mi do myślenia.
Zapytałem na forum Jeepa czy ktoś zna to auto, i choć auta nikt nie znał to sprzedający znany jest dosyć dobrze, w negatywnym znaczeniu. Mówiąc wprost - przynajmniej jednego kolegę próbował wpakować na przysłowiową minę uśmiechając się przy tym niczym dobry wuj dobrodziej zapewniający o swych krystalicznie czystych intencjach. I nie był to odosobniony przypadek skrajnej nieuczciwości. Wniosek był jeden - samochody oferowane przez tego Pana omijać z daleka.
A co do samochodów używanych ogólnie, spora część ofert tych na które trafiłem doskonale pasuje do poniższego tekstu autorstwa kolegi. Ot drobne modyfikacje i mamy tekst oferty 80% oferowanych aut !
Zakupiony od niedowidzącego 91 letniego oficera SS w stanie spoczynku (żona adwokat, syn pilot, córka lekarz), mały przebieg gdyż było to 6 auto w rodzinie jeżdżone tylko w słoneczne dni, na co dzień stał pod kocem w ogrzewanym garażu. tydzień przed sprzedażą ten 1 właściciel dokupił 2 komplety opon, wymienił rozrząd, oleje, płyny, paski i kompletne zawieszenie. Także nic nie stuka i nie puka, bez wkładu finansowego, tylko klima jest do nabicia. Spalanie oscyluje w granicach 3L/100km, jak są korki i ktoś ma ciężką nogę to 3.5L/100km. Autko do tego stopnia bezawaryjne, że człowiek zapomniał jak mechanik wygląda, śmiało można maskę zaspawać. Niemiec płakał jak sprzedawał, potem się rozmyślił i gonił nas do granicy, kilka dni po kupnie jeszcze dzwonił żeby dźwięku silnika posłuchać. Celnicy klaskali jak wjeżdżaliśmy do kraju. W dzień zakupu , syn właściciela zatankował auto do pełna, umył i nawoskował na gorąco a córka zrobiła nam na drogę kanapki i kawy w termos, chciała robić po lodzie ale była brzydka.... samochód w stanie kolekcjonerskim, jedyny taki, tylko lać paliwo i jechać. Na wyposażeniu są: strumienica, szpera, wydech z kwasiaka, rozpórki kielichów, fajera momo, kubły Recaro. Serdecznie polecam to zadbane, doinwestowane autko . Będzie służyć wiele lat gdyż nie jest wytłuczone i wykatowane. Sprzedaję z bólem serca swoją laleczkę, pilnie z powodu wyjazdu, tylko dla miłośnika marki, w dobre ręce......
Wciąż nie udało mi się znaleźć "mojego" egzemplarza, wciąż przeglądam aukcje ale zaczynam odnosić wrażenie że pojawiają się tam wciąż te same samochody oferowane przez tych samych sprzedawców. Był moment kiedy zrezygnowałem już z benzyny i zdecydowałem się na diesla, raz że jest ich znacznie więcej na rynku, a dwa - kolega z forum jeepa miał do sprzedania naprawdę piękny egzemplarz, w bardzo dobrej cenie. Bez skór (nie znoszę skórzanej tapicerki, niestety w WJ to niemal standard), z dobrego rocznika, pięknie utrzymany, i do tego z manualnie dołączanymi napędami. No dokładnie taki jak szukałem ! Prawie... bo diesel a nie benzyna. Ale tak czy owak byłem zdecydowany spakować gotówkę i odwiedzić kolegę, od pomysłu odwiedli mnie ludzie z forum Jeepa cierpliwie tłumacząc że warto poszukać benzyny i uzbroić się w cierpliwość. Ehh... no to szukam, i trafiam na coraz to nowe "kwiatki", a do tego za niecałe 2 tygodnie zostanę bez samochodu, jako że nadejdzie dzień kiedy obiecałem kupcowi sprzedaż swojej frontery A.
Co do kwiatków, było ich kilka, ale najciekawszy chyba jest ten:
Znalazłem jeepka który doskonale prezentował się na zdjęciach, niestety cena była wysoka - 26500 zł. Napisałem do autora czy cenę można negocjować, podałem ile mogę zapłacić i zadałem kilka dodatkowych pytań w tym standardowo o numer VIN. Dostałem odpowiedź w której sprzedający zgadza się na zaproponowaną kwotę, podaje VIN i.. tyle, pomija wszystkie pytania. Wysłałem kolejnego maila z pytaniami, w tym pytanie o dokładny model centralki LPG która widniała w opisie aukcji. W mailu dostałem odpowiedź że w opis aukcji "wkradł się błąd", bo centralka tak naprawdę jest innego producenta, reszta pytań zignorowana. A to ciekawe...
W tzw międzyczasie poprosiłem o sprawdzenie auta na www.bezwypadkowy.net podając też linka do aukcji, moderator odpisał podając znalezione informacje, i przy okazji pytając czy to na pewno prawidłowy VIN bo auto z tych zdjęć "chyba już się pojawiło", ale... z innym numerem VIN ! To musicie przyznać jeszcze ciekawsze. Nie wiem czy auto to na pewno już było sprawdzane, i to z innym numerem VIN jako że nie ma sposobu na odnalezienie tych zdjęć poza "ręcznym" sprawdzeniem wszystkich samochodów które były sprawdzane, ale możliwość że coś takiego mogło mieć miejsce plus nieco dziwny sposób odpowiadania na korespondencję dało mi do myślenia.
Zapytałem na forum Jeepa czy ktoś zna to auto, i choć auta nikt nie znał to sprzedający znany jest dosyć dobrze, w negatywnym znaczeniu. Mówiąc wprost - przynajmniej jednego kolegę próbował wpakować na przysłowiową minę uśmiechając się przy tym niczym dobry wuj dobrodziej zapewniający o swych krystalicznie czystych intencjach. I nie był to odosobniony przypadek skrajnej nieuczciwości. Wniosek był jeden - samochody oferowane przez tego Pana omijać z daleka.
A co do samochodów używanych ogólnie, spora część ofert tych na które trafiłem doskonale pasuje do poniższego tekstu autorstwa kolegi. Ot drobne modyfikacje i mamy tekst oferty 80% oferowanych aut !
Zakupiony od niedowidzącego 91 letniego oficera SS w stanie spoczynku (żona adwokat, syn pilot, córka lekarz), mały przebieg gdyż było to 6 auto w rodzinie jeżdżone tylko w słoneczne dni, na co dzień stał pod kocem w ogrzewanym garażu. tydzień przed sprzedażą ten 1 właściciel dokupił 2 komplety opon, wymienił rozrząd, oleje, płyny, paski i kompletne zawieszenie. Także nic nie stuka i nie puka, bez wkładu finansowego, tylko klima jest do nabicia. Spalanie oscyluje w granicach 3L/100km, jak są korki i ktoś ma ciężką nogę to 3.5L/100km. Autko do tego stopnia bezawaryjne, że człowiek zapomniał jak mechanik wygląda, śmiało można maskę zaspawać. Niemiec płakał jak sprzedawał, potem się rozmyślił i gonił nas do granicy, kilka dni po kupnie jeszcze dzwonił żeby dźwięku silnika posłuchać. Celnicy klaskali jak wjeżdżaliśmy do kraju. W dzień zakupu , syn właściciela zatankował auto do pełna, umył i nawoskował na gorąco a córka zrobiła nam na drogę kanapki i kawy w termos, chciała robić po lodzie ale była brzydka.... samochód w stanie kolekcjonerskim, jedyny taki, tylko lać paliwo i jechać. Na wyposażeniu są: strumienica, szpera, wydech z kwasiaka, rozpórki kielichów, fajera momo, kubły Recaro. Serdecznie polecam to zadbane, doinwestowane autko . Będzie służyć wiele lat gdyż nie jest wytłuczone i wykatowane. Sprzedaję z bólem serca swoją laleczkę, pilnie z powodu wyjazdu, tylko dla miłośnika marki, w dobre ręce......
środa, 7 maja 2014
Ciąg dalszy: dzień drugi, pierwsza mina
Własciciel Jeepka o którym pisałem ostatnio dosłał kolejne zdjecia o które prosiłem. No cóż, korozji na nadwoziu jest nieco więcej niż "po kolizji parkingowej", przynajmniej tak to wyglada na moje niefachowe oko.
Trzpień amortyzatora też okazuje się jednak delikatnie skorodowany.
Muszę jednak przyznać że wśród piętnastoletnich samochodów w "idealnym stanie" na które napotykam się co drugie ogłoszenie, na słowo uznania zasługuje uczciwość tego sprzedającego.
Co do tego konkretnego egzemplarza - zadałem pytanie o opinię na forum Jeepa ile kosztowałoby usunięcie tej korozji w sensie normalnej porządnej naprawy u blacharza, i czy ogólnie warto się tym egzemplarzem interesować.
Swoją drogą sprawa zaczyna się robić problematyczna w sensie wyboru jako takiego. Na allegro i innych serwisach dominują wersje w dieslu, ofert wersji benzynowych (z LPG lub bez) jest znacznie mniej. Na dzisiaj na allegro mamy 168 ofert sprzedaży WJ z silnikiem diesla, i 94 z silnikiem benzynowym z czego tylko część to silniki 4.7, sporo jest wersji 4.0. Po kilku dniach zaledwie muszę powiedzieć że... nie ma w czym wybierać. Był jeden ładny Wj z Krakowa, w cenie 24 tys (wiec powyżej założonej kwoty ale wyglądało że może być wart tego grzechu), ale gdy zadzwoniłem rozpoznawczo okazało się że ogłoszenie już nieaktualne. A może ja postawiłem sobie za wysoką poprzeczkę, bo uparłem się że chce WJta w dobrym stanie, i to od osoby prywatnej, nie z komisu...nie wiem, może.
Przejrzałem oferty terrano 2 - podobnie, popatrzyłem nawet na KJty - to samo. Wychodzi na to że zakup auta może potrwać znacznie dłużej niż zakładałem.
Przy okazji, wczoraj wpadł mi w oko inny ładny Jeepek, rocznik 2002, cena podajże 20 tys, przebieg akceptowalny, sprzedający to osoba prywatna. W ogłoszeniu fajne zdjęcia, w opisie że auto dobrze utrzymane, garażowane itd, czyli standard. Sprawdzam historię samochodu wg podanego numeru VIN, okazuje się że wóz miał "total loss" w stanach zjednoczonych, czyli szkoda całkowita. Faktem jest że sprzedający słowem o historii wypadkowe nie pisnął, więc wprowadzania w błąd zarzucić nie można.
Zaprawdę powiadam - w porównaniu z zakupem 10letniego auta praca na polu minowym to jak letni spacer po parku.
Trzpień amortyzatora też okazuje się jednak delikatnie skorodowany.
Muszę jednak przyznać że wśród piętnastoletnich samochodów w "idealnym stanie" na które napotykam się co drugie ogłoszenie, na słowo uznania zasługuje uczciwość tego sprzedającego.
Co do tego konkretnego egzemplarza - zadałem pytanie o opinię na forum Jeepa ile kosztowałoby usunięcie tej korozji w sensie normalnej porządnej naprawy u blacharza, i czy ogólnie warto się tym egzemplarzem interesować.
Swoją drogą sprawa zaczyna się robić problematyczna w sensie wyboru jako takiego. Na allegro i innych serwisach dominują wersje w dieslu, ofert wersji benzynowych (z LPG lub bez) jest znacznie mniej. Na dzisiaj na allegro mamy 168 ofert sprzedaży WJ z silnikiem diesla, i 94 z silnikiem benzynowym z czego tylko część to silniki 4.7, sporo jest wersji 4.0. Po kilku dniach zaledwie muszę powiedzieć że... nie ma w czym wybierać. Był jeden ładny Wj z Krakowa, w cenie 24 tys (wiec powyżej założonej kwoty ale wyglądało że może być wart tego grzechu), ale gdy zadzwoniłem rozpoznawczo okazało się że ogłoszenie już nieaktualne. A może ja postawiłem sobie za wysoką poprzeczkę, bo uparłem się że chce WJta w dobrym stanie, i to od osoby prywatnej, nie z komisu...nie wiem, może.
Przejrzałem oferty terrano 2 - podobnie, popatrzyłem nawet na KJty - to samo. Wychodzi na to że zakup auta może potrwać znacznie dłużej niż zakładałem.
Przy okazji, wczoraj wpadł mi w oko inny ładny Jeepek, rocznik 2002, cena podajże 20 tys, przebieg akceptowalny, sprzedający to osoba prywatna. W ogłoszeniu fajne zdjęcia, w opisie że auto dobrze utrzymane, garażowane itd, czyli standard. Sprawdzam historię samochodu wg podanego numeru VIN, okazuje się że wóz miał "total loss" w stanach zjednoczonych, czyli szkoda całkowita. Faktem jest że sprzedający słowem o historii wypadkowe nie pisnął, więc wprowadzania w błąd zarzucić nie można.
Zaprawdę powiadam - w porównaniu z zakupem 10letniego auta praca na polu minowym to jak letni spacer po parku.
poniedziałek, 5 maja 2014
No to zaczynamy
W końcu musi nadejść ten moment kiedy idee przekuwa się czyn, i w wypadku mojego następnego 4x4 ten moment właśnie nadszedł. Jak to mówił hrabia - poczyniłem kroki.
Po pierwsze:
Na forum jeepa znalazłem kolegę który mieszka w sąsiednim mieście, i sam zakupił całkiem niedawno Jeepa WJ. Jako że stosując metody eliminacji, dedukcji, ekonomii i innej umysłowej magii wybrałem już modele których zakup rozważam, wypadałoby się tymi samochodami chociaż raz przejechać przed zakupem żeby mieć chociaż blade pojęcie co to za wynalazki, c'nie ? Napisałem wiec do tego kolegi wczoraj wieczorem, z prośbą czy pozwoliłby przymierzyć się do swojego Jeepa. Dzisiaj dostałem odpowiedź ze nie ma problemu, umówimy się jakoś w tym tygodniu. A nie mówiłem że forumowi jeepowcy to w porządku ludzie ?
Po drugie:
Na forum Nissana pojawiły się w końcu odpowiedzi na moje pytania o Terrano ! Co ciekawe.. jednym z dwóch odpowiadających jest człowiek który... udziela się również na forum Jeepa, jako że miał kiedyś Granda ZJ, zaś teraz jeździ terrano 2. Doświadczenie kolega ma niewielkie, bo obydwoma samochodami zrobił zaledwie po kilka tysięcy kilometrów, ale zawsze to coś i jakieś tam wnioski można z tego wyciągnąć. Ogólnie Jeep i Terrano to samochody bardzo różne wg kolegi. Jeep ZJ (lubWJ) to komfortowe auto które nada się i do jazdy po autostradzie, i w nie hardcorowym terenie, terrano zaś to taki "traktorek" którym jazda powyżej 100 km/h nie należy już do przyjemnych, ale nadrabia do prostotą i dzielnością po zjechaniu z asfaltu. Kwestie awaryjności kolega ocenił po równo, w Jeepie psuje się to, w terrano tamto, Jeepa trawią denerwujące usterki elektryki, terrano zżera rdza, itd. Na temat cen części kolega się nie wypowiadał jako że zbyt wielu awarii miał szczęście nie usuwać. W temacie dostępności części ktoś inny dopisał że problemu nie ma, jako że na allegro zawsze wisi kilka starych terrano na części...czyli używki z rozbiórek. Tu Jeep w takim razie ma przewagę, jeśli ktoś chce to kupuje oryginały w ASO (i słono płaci), kupuje oryginały poza ASO, kupuje zamienniki, albo w końcu kupuje używki. Koszty paliwa wychodzą podobnie, czy to będzie 11 litrów ON czy 25 LPG - pieniądz ten sam. No cóż, wiem już coś więcej.
Po trzecie:
Rozejrzałem się po allegro i wytypowałem sobie dwa samochody (na razie Jeepy) na dobry początek:
Do obu sprzedających wysłałem krótkiego maila zawierającego kilka pytań na początek (m.in VIN w celu sprawdzenia historii auta), jak na razie odpisał tylko właściciel drugiego jeepka, no cóż, może Pan z komisu nie jest zainteresowany sprzedażą. Człowiek od drugiego samochodu wydaje się bardzo kontaktowy i podsyła wszystkie informacje o które proszę, łącznie z dodatkowymi zdjęciami. Autko wydaje się doinwestowane (polibusze, nowe amorki, lekki lift, nowe opony, serwis olejowy itd), ma założoną w roku grudniu 2010 instalację LPG Prins. Samochód sprowadzony został ze Szwajcarii w roku 2008 i użytkowany przez nowego właściciela do roku 2012, kiedy to kupił go aktualny sprzedający. Auto posiada podobno komplet dokumentów potwierdzających jego historię wraz z fakturami za części i naprawy. W podwoziu nic nie cieknie ani się nie poci, natomiast sprzedający nie wie czy napędy działają prawidłowo - twierdzi że nigdy nie jeździł w terenie i nie bardzo wie jak to sprawdzić. Przyznał się również że auto idealne nie jest - samochód jest bezwypadkowy jeśli chodzi o kolizje drogowe, jednak pierwszy właściciel miał "przygodę parkingową" podczas której uszkodzone zostały prawe tylne drzwi. Uszkodzenie jest na tyle niewidoczne że na zdjęciach z aukcji nie udało mi się go wypatrzyć, jednakże sprzedający otwarcie mówi że jest, że zostało naprawione "doraźnie", ale wypadałoby zająć się tym na poważnie jako że do blachy zaczyna dobierać się rdza. Hmm... na razie poprosiłem o dokładne zdjęcia ukazujące to uszkodzenie, opiszę jak dostanę.
Sam zaś znalazłem w podesłanych zdjęciach coś co wygląda na dosyć poważna korozję:
1. na trzpieniu amortyzatora (co jest nieco dziwne jako że ma być stosunkowo nowy)
2. na wewnętrznej stronie felgi
No chyba że jest to, jak twierdzi sprzedający, brud - brązowe błoto z drogi gruntowej która prowadzi do jego posesji. O ile na feldze rzeczywiście może to wyglądać jak zaschnięte błoto, o tyle na amortyzatorze nie jestem taki pewien. Poprosiłem o podesłanie fotki po oczyszczeniu tego amortyzatora, zadałem też kilka kolejnych pytań. Jutro mam dostać odpowiedzi i kolejne zdjęcia.
Po pierwsze:
Na forum jeepa znalazłem kolegę który mieszka w sąsiednim mieście, i sam zakupił całkiem niedawno Jeepa WJ. Jako że stosując metody eliminacji, dedukcji, ekonomii i innej umysłowej magii wybrałem już modele których zakup rozważam, wypadałoby się tymi samochodami chociaż raz przejechać przed zakupem żeby mieć chociaż blade pojęcie co to za wynalazki, c'nie ? Napisałem wiec do tego kolegi wczoraj wieczorem, z prośbą czy pozwoliłby przymierzyć się do swojego Jeepa. Dzisiaj dostałem odpowiedź ze nie ma problemu, umówimy się jakoś w tym tygodniu. A nie mówiłem że forumowi jeepowcy to w porządku ludzie ?
Po drugie:
Na forum Nissana pojawiły się w końcu odpowiedzi na moje pytania o Terrano ! Co ciekawe.. jednym z dwóch odpowiadających jest człowiek który... udziela się również na forum Jeepa, jako że miał kiedyś Granda ZJ, zaś teraz jeździ terrano 2. Doświadczenie kolega ma niewielkie, bo obydwoma samochodami zrobił zaledwie po kilka tysięcy kilometrów, ale zawsze to coś i jakieś tam wnioski można z tego wyciągnąć. Ogólnie Jeep i Terrano to samochody bardzo różne wg kolegi. Jeep ZJ (lubWJ) to komfortowe auto które nada się i do jazdy po autostradzie, i w nie hardcorowym terenie, terrano zaś to taki "traktorek" którym jazda powyżej 100 km/h nie należy już do przyjemnych, ale nadrabia do prostotą i dzielnością po zjechaniu z asfaltu. Kwestie awaryjności kolega ocenił po równo, w Jeepie psuje się to, w terrano tamto, Jeepa trawią denerwujące usterki elektryki, terrano zżera rdza, itd. Na temat cen części kolega się nie wypowiadał jako że zbyt wielu awarii miał szczęście nie usuwać. W temacie dostępności części ktoś inny dopisał że problemu nie ma, jako że na allegro zawsze wisi kilka starych terrano na części...czyli używki z rozbiórek. Tu Jeep w takim razie ma przewagę, jeśli ktoś chce to kupuje oryginały w ASO (i słono płaci), kupuje oryginały poza ASO, kupuje zamienniki, albo w końcu kupuje używki. Koszty paliwa wychodzą podobnie, czy to będzie 11 litrów ON czy 25 LPG - pieniądz ten sam. No cóż, wiem już coś więcej.
Po trzecie:
Rozejrzałem się po allegro i wytypowałem sobie dwa samochody (na razie Jeepy) na dobry początek:
- rocznik 2002, przebieg 261k z LPG w cenie 22.000 zł sprzedawca komis
- rocznik 2001, przebieg 235k z LPG w cenie 22.000 zł sprzedawca osoba prywatna
Do obu sprzedających wysłałem krótkiego maila zawierającego kilka pytań na początek (m.in VIN w celu sprawdzenia historii auta), jak na razie odpisał tylko właściciel drugiego jeepka, no cóż, może Pan z komisu nie jest zainteresowany sprzedażą. Człowiek od drugiego samochodu wydaje się bardzo kontaktowy i podsyła wszystkie informacje o które proszę, łącznie z dodatkowymi zdjęciami. Autko wydaje się doinwestowane (polibusze, nowe amorki, lekki lift, nowe opony, serwis olejowy itd), ma założoną w roku grudniu 2010 instalację LPG Prins. Samochód sprowadzony został ze Szwajcarii w roku 2008 i użytkowany przez nowego właściciela do roku 2012, kiedy to kupił go aktualny sprzedający. Auto posiada podobno komplet dokumentów potwierdzających jego historię wraz z fakturami za części i naprawy. W podwoziu nic nie cieknie ani się nie poci, natomiast sprzedający nie wie czy napędy działają prawidłowo - twierdzi że nigdy nie jeździł w terenie i nie bardzo wie jak to sprawdzić. Przyznał się również że auto idealne nie jest - samochód jest bezwypadkowy jeśli chodzi o kolizje drogowe, jednak pierwszy właściciel miał "przygodę parkingową" podczas której uszkodzone zostały prawe tylne drzwi. Uszkodzenie jest na tyle niewidoczne że na zdjęciach z aukcji nie udało mi się go wypatrzyć, jednakże sprzedający otwarcie mówi że jest, że zostało naprawione "doraźnie", ale wypadałoby zająć się tym na poważnie jako że do blachy zaczyna dobierać się rdza. Hmm... na razie poprosiłem o dokładne zdjęcia ukazujące to uszkodzenie, opiszę jak dostanę.
Sam zaś znalazłem w podesłanych zdjęciach coś co wygląda na dosyć poważna korozję:
1. na trzpieniu amortyzatora (co jest nieco dziwne jako że ma być stosunkowo nowy)
2. na wewnętrznej stronie felgi
No chyba że jest to, jak twierdzi sprzedający, brud - brązowe błoto z drogi gruntowej która prowadzi do jego posesji. O ile na feldze rzeczywiście może to wyglądać jak zaschnięte błoto, o tyle na amortyzatorze nie jestem taki pewien. Poprosiłem o podesłanie fotki po oczyszczeniu tego amortyzatora, zadałem też kilka kolejnych pytań. Jutro mam dostać odpowiedzi i kolejne zdjęcia.
piątek, 2 maja 2014
Wybor uzywanych 4x4, czyli osiolkowi w zloby dano
Wybor uzywanego samochodu moze byc albo bardzo prosty - bo jest sie pasjonatem danej marki, albo wrecz przeciwnie - kiedy szuka sie samochodu spelniajacego cala liste zyczen. Idealny samochod jak sie mozna domyslec powinien byc tani w zakupie i eksploatacji, byc w stanie idealnym pomimo czasem zaawansowanego wieku, miec maly przebieg, nie powinien sie psuc, a gdy sie zepsuje to czesci powinny dostepne "wszedzie", kosztowac grosze, zas ich wymiane powinno sie dac zrobic samodzielnie niejako przy okazji wyjscia "po bulki". Wypada dodac - i zeby byl pokoj na swiecie i zeby w lato nie bylo upalow. No niestety.. takie rzeczy tylko w erze, i swiadomy kupiec auta uzywanego powinien o tym wiedziec.
Dla mnie jako zadowolonemu posiadaczowi dwudziestoletniej Frontery A naturalnym wydawal sie zakup jej mlodszej siostry - Frontery B. Ale nie bylbym soba gdybym nie zrobil wczesniej malego rozpoznania. I cale szczescie, bo okazalo sie ze ludzie na forum Frontery wcale takiego wyboru nie polecaja. W tym miejscu od razu polece przegladanie wszelkich for uzytkownikow danego modelu/marki, mozna sporo sie dowiedziec o danym wozie, jego typowych usterkach i chociazby dostepie do czesci.
Skoro wiec Frontera B przestala byc tak "oczywista" trzeba bylo sie do sprawy zabrac na powaznie i zrobic sobie taka oto liste:
1. Oczekiwania wobec nowego wozu ?
Ma to byc samochod z napedem 4x4, do uzytku codziennego, turystyki, i weekendowego lajtowego offroadu. Ma miec reduktor (obowiazkowo !) i odlaczane napedy.
2. Priorytety ?
Priorytetem pierwszorzednym jest trwalosc. Samochod moze byc prosty i oferowac komfort na poziomie taczki, ale ma byc wozem w miare mozliwosci bezawaryjnym. A jesli sie juz sypnie to ma byc mozliwie prosty w naprawie, bez koniecznosci brania kredytu w banku. Wymagany jest przynajmniej dobry dostep do czesci.
Kolejny priorytet ktorego nie odpuszcze jest klimatyzacja, to poprostu musi byc, reszta uprzyjemniaczy typu elektronika, komputer pokladowy, elektryczne szyby/lusterka itd, moze dla mnie nie istniec.
Jesli auto bedzie trwale, to moze byc nieekonomiczne jesli chodzi o spalanie.
3. Kwota ?
Poczatkowo dysponowalem na zakup kwota rzedu 17 tys zl, plus okolo 3 tys zl ktore licze otrzymac za frontere - aczkolwiek kwoty tej w rece jak na razie nie mam. Czyli w sumie 20 tys z 3 tysiacami odwleczonymi w czasie. Ostatnio udalo mi sie chwycic kilka dodatkowych robotek i kwota wzrosla do 24 tys na juz, plus 3 tys za frontere. W sumie 27 tys zl i jest to calkowita kwota ktora dysponuje, w ktorej to musze zmiescic sie z zakupem, oplatami, i ewentualnym pakietem startowym. Zapobiegliwie zakladam zakup za okolo 20 tys zl, aby miec jeszcze rezerwe na nieprzewidziane niespodzianki.
4. Czy mnie na to wogole stac ?
Byc moze takie pytanie powinno sie pojawic na samym poczatku. I nie chodzi tu tylko o zakup, ale o utrzymanie samochodu ktory nie jezdzi przeciez na wodzie, a ktory bedzie uzywany dzien w dzien w dojazdach do pracy i normalnej codziennej aktywnosci, plus "fun weekendowy". Nie oszukujmy sie, auta terenowe sporo pala i koszta ekploatacj sa wyzsze niz zwyklej osobowki. Trzeba sobie oszacowac ile kilometrow miesiecznie przejezdzamy, znalezc raporty spalania danego modelu, i zakladajac najgorszy mozliwy scenariusz (bierzemy najwyzsza znaleziona wartosc) liczymy ile miesiecznie bedzie kosztowac nas samo paliwo. Dlaczego bierzemy najgorszy scenariusz ? Ano dlatego ze lepiej byc zaskoczonym nizszym spalaniem po zakupie niz wyzszym, sytuacja kiedy wymarzony samochod stoi pod domem polowe miesiaca bo nie doszacowalismy kosztow to cos czego chyba wszyscy woleliby uniknac.
W moim wypadku dziennie pokonuje 30 km do pracy i z powrotem, naprawde jest to 24 ale zaokraglam w gore. Licze te 30 km dla wszystkich dni w miesiacu, w weekendy sie nie pracuje ale ma sie inne aktywnosci, prawda ? Wychodzi mi +-900 km miesiecznie, i dla takiego dystansu bede liczyl koszta paliwa.
Danie glowne
I tu przechodzimy do najwazniejszej czesci, czyli wybieramy marke i model ktory spelnia najwiecej z powyzszych zalozen. Ja zrobilem to w taki sposob: najpierw posprawdzalem samochody ktore znam, lubie, i fajnie byloby miec, a pozniej zastosowalem metode "czolgowa", czyli wszedlem na allegro i marka za marka przegladalem jakie samochody 4x4 sa w ofercie. Po weryfikacji wszelkich plusow, minusow, i podpasowania samochodu wzgledem glownych kryteriow pozostaly 3 modele
Poczytalem conieco, okazalo sie ze Jeepy maja duze, typowo amerykanskie a wiec i paliwozerne silniki benzynowe, ale za to niewysilone, zadnych turbin i innych wspomagaczy - z pojemnosci 4.7 litra wyciaga sie cos kolo 230 koni... taka moc wspolczesne osobowki wyciagaja z pojemnosci polowe mniejszej. Do tego rozrzad na lancuchu, nie wiem czy jakas inna firma stosuje to jeszcze w silnikach benzynowych. Ogolnie zarowno silniki 4.0 jak i 4.7 uchodza za udane i trwale, a ze cos za cos - placi sie za to przy dystrybutrze. Blachy fabrycznie ocynkowane, nie mozna powiedziec ze nie rdzewieja wogole, bo w starszych samochodach oczywiscie rdzewieja, ale temat jest do opanowania. Z modeli ktore mnie zainteresowaly XJ jest typowym klasykiem - nieco toporny, kwadratowy, ale tez dosyc juz leciwy, klima w tym aucie jest juz pewnym rarytasem. KJ czyli nastepca XJta to juz calkiem inna koncepcja samochodu, zmienily sie gabaryty, silnik, wyposazenie, zawieszenie.. w sumie zostala chyba tylko nazwa po poprzedniku - cherokee. Do tego dobrze utrzymany KJ bedzie kosztowal znacznie powyzej zakladanej kwoty. Gdzies pomiedzy topornym XJtem a lajtowym KJtem jest WJ - Grand Cherokee. Podobnie jak XJ ma sztywne mosty z przodu i z tylu, oczywiscie cynkowane blachy, ale tez wyposazenie bardziej z naszej epoki, czyli jest w koncu klima...z ktora notabene bywaja problemy, tzw "blend doors".
Niestety, rowniez Jeep nie jest autem calkowicie bezawaryjnym, ale z tego co czytalem przegladajac wszystkie dostepne marki - bezawaryjnych samochodow w tych pieniadzach po prostu nie ma. Ludzie na forum Jeepa twierdza ze awarynosc nie odbiega od awaryjnosci zwyklych popularnych modeli marki ford lub opel. Oczywiscie rowniez na forum trafialy sie opisy tzw min, czyli samochodow ktore po zakupie okazywaly sie jezdzacym szrotem, i ktorego doprowadzenie do uzywalnosci kosztuje czasem wiecej niz zaplacono za samochod. Wiec wszystko sprowadza sie do tego co sie psuje, jak czesto, ile kosztuje naprawa i ... co sie kupi.
Podsumowujac Jeepa - to auto spelnia najwiecej moich koniecznych kryteriow. Jest samochodem z napedem 4x4, posiada trwaly silnik, skrzynia niestety automatyczna ale z tego co czytalem rowniez udana. Dostep do czesci dobry (biorac pod uwage samochody 4x4 oczywiscie, to nie opel astra) zarowno w oryginalach jak i zamiennikach. Ceny czesci.. hmm..do zniesienia, taka frontera dla przykladu ma czesci tansze ale o dziwo trudniej dostepne, terrano zas drozsze i ... jeszcze trudniej dostepne. Na plus Jeepa przemawia tez obecnosc w Polsce kilku warsztatow prowadzonych przez pasjonatow ktorzy zajmuja sie tylko ta marka i posiadaja w temacie naprawde imponujaca wiedze. No i dolaczanie napedow - sa wersje z samoczynnym dolaczaniem, jak i manualnym, Co kto lubi. Minusy WJta: samochod przepakowany elektronika, elektryczne szyby, lusterka, komputer, temponat, podgrzewane fotele itd itp. Za duzo tego, i niestety te "drobiazgi" lubia sie psuc. No i skorzana tapicerka ktorej szczerze nie znosze, a ktora jest jak sie wydaje standardem.
Jeszcze jedna wazna rzecz - kika razy wspominalem tu o forach, spolecznosciach posiadaczy i pasjonatow itd. Szukajac informacji o jeepach trafilem na forum uzytkownikow tej marki. Po przejrzeniu od groma stron i for innych terenowek moge z reka na sercu powiedziec - forum jeepa skupia najfajniejsza spolecznosc jaka spotkalem, co wiecej przesiaduje tam sporo ludzi o ogromnej wiedzy dotyczacej danego modelu. Siedza, gadaja, opisuja usterki, naprawiaja, klna..i dalej jezdza tymi jeepkami. Moze cos w tym jest ?
Takie forum to gigantyczny plus i "wartosc dodana" nie do przecenienia. Napisalem tam kilka postow z prostymi pytaniami, bo przeciez o Jeepie nie wiem nic, i za kazdym razem w ciagu zaledwie kilku godzin mialem juz rzeczowe odpowiedzi. Potrzebujesz pomocy w naprawie, porady, trudno dostepnej czesci, utknales bo auto stanelo 300 km od domu - na tym forum takie rzeczy nie pozostaja bez odpowiedzi. Przyznaje ze to miejsce jest swoistym fenomenem i w sporej czesci rowniez przyczynilo sie do takiego a nie innego wyboru marki.
Dla porownania, uzytkownicy nissana terrano tez maja oczywiscie swoje forum (a raczej podforum), rzecz w tym ze forum terrano i jeepa dzieli przepasc. Niby ludzie tam pisza, ale mnostwo tematow i pytan pozostaje wogole bez odpowiedzi. Wczoraj napisalem tam identyczny topic jak na forum jeepa z pytaniami dotyczacymi terrano, chcialem po prostu wiedziec czy to auto jest tym czego szukam. Do dzisiaj nie dostalem nawet jednej odpowiedzi, na forum jeepa watek w tym czasie wchodzilby juz na druga strone.. I wyobraz sobie teraz ze samochod sie sypnal, pilnie poszukujesz czesci, albo nie daj boze stanales daleko od domu, w terrano zostajesz sam.
A ile to psze Pana kosztuje ?
Jesli chodzi o zakup Jeepa - bedzie kosztowal tyle ile zaplacisz mozna by rzec. A na powaznie, rozpietosc cen na allegro to od okolo 15 tys zl do 25 tys, czyli rozpietosc dosyc spora. Jak wspominalem wczesniej celuje w egzemplarze do 20-21 tys zl, czyli srednia polka cenowa.
Oczywiscie oszacowalem koszty uzytkowania, w sensie paliwa ktore spale w ciagu miesiaca. Jesli WJ to tylko z silnikiem benzynowym o pojemnosci 4.7 litra, i instalacja LPG, bez instalacji LPG koszty paliwa staja sie zbyt znaczacym punktem w domowym budzecie. W znalezionych raportach spalania LPG graniczne wartosci to 20-25 l/100 km, przyjmuje wiec 25 litrow. Gaz aktualnie kosztuje u mnie 2.34 zl/litr, przyjmuje 2.50. Miesiecznie spale 225 litrow gazu co daje w sumie 562 zl. Niemalo jak za 30 km dziennie, ale coz, WJ to jak na razie jedyny model ktory spelnia wiekszosc wymagan.
Zobaczymy co bedzie dalej.
Dla mnie jako zadowolonemu posiadaczowi dwudziestoletniej Frontery A naturalnym wydawal sie zakup jej mlodszej siostry - Frontery B. Ale nie bylbym soba gdybym nie zrobil wczesniej malego rozpoznania. I cale szczescie, bo okazalo sie ze ludzie na forum Frontery wcale takiego wyboru nie polecaja. W tym miejscu od razu polece przegladanie wszelkich for uzytkownikow danego modelu/marki, mozna sporo sie dowiedziec o danym wozie, jego typowych usterkach i chociazby dostepie do czesci.
Skoro wiec Frontera B przestala byc tak "oczywista" trzeba bylo sie do sprawy zabrac na powaznie i zrobic sobie taka oto liste:
1. Oczekiwania wobec nowego wozu ?
Ma to byc samochod z napedem 4x4, do uzytku codziennego, turystyki, i weekendowego lajtowego offroadu. Ma miec reduktor (obowiazkowo !) i odlaczane napedy.
2. Priorytety ?
Priorytetem pierwszorzednym jest trwalosc. Samochod moze byc prosty i oferowac komfort na poziomie taczki, ale ma byc wozem w miare mozliwosci bezawaryjnym. A jesli sie juz sypnie to ma byc mozliwie prosty w naprawie, bez koniecznosci brania kredytu w banku. Wymagany jest przynajmniej dobry dostep do czesci.
Kolejny priorytet ktorego nie odpuszcze jest klimatyzacja, to poprostu musi byc, reszta uprzyjemniaczy typu elektronika, komputer pokladowy, elektryczne szyby/lusterka itd, moze dla mnie nie istniec.
Jesli auto bedzie trwale, to moze byc nieekonomiczne jesli chodzi o spalanie.
3. Kwota ?
Poczatkowo dysponowalem na zakup kwota rzedu 17 tys zl, plus okolo 3 tys zl ktore licze otrzymac za frontere - aczkolwiek kwoty tej w rece jak na razie nie mam. Czyli w sumie 20 tys z 3 tysiacami odwleczonymi w czasie. Ostatnio udalo mi sie chwycic kilka dodatkowych robotek i kwota wzrosla do 24 tys na juz, plus 3 tys za frontere. W sumie 27 tys zl i jest to calkowita kwota ktora dysponuje, w ktorej to musze zmiescic sie z zakupem, oplatami, i ewentualnym pakietem startowym. Zapobiegliwie zakladam zakup za okolo 20 tys zl, aby miec jeszcze rezerwe na nieprzewidziane niespodzianki.
4. Czy mnie na to wogole stac ?
Byc moze takie pytanie powinno sie pojawic na samym poczatku. I nie chodzi tu tylko o zakup, ale o utrzymanie samochodu ktory nie jezdzi przeciez na wodzie, a ktory bedzie uzywany dzien w dzien w dojazdach do pracy i normalnej codziennej aktywnosci, plus "fun weekendowy". Nie oszukujmy sie, auta terenowe sporo pala i koszta ekploatacj sa wyzsze niz zwyklej osobowki. Trzeba sobie oszacowac ile kilometrow miesiecznie przejezdzamy, znalezc raporty spalania danego modelu, i zakladajac najgorszy mozliwy scenariusz (bierzemy najwyzsza znaleziona wartosc) liczymy ile miesiecznie bedzie kosztowac nas samo paliwo. Dlaczego bierzemy najgorszy scenariusz ? Ano dlatego ze lepiej byc zaskoczonym nizszym spalaniem po zakupie niz wyzszym, sytuacja kiedy wymarzony samochod stoi pod domem polowe miesiaca bo nie doszacowalismy kosztow to cos czego chyba wszyscy woleliby uniknac.
W moim wypadku dziennie pokonuje 30 km do pracy i z powrotem, naprawde jest to 24 ale zaokraglam w gore. Licze te 30 km dla wszystkich dni w miesiacu, w weekendy sie nie pracuje ale ma sie inne aktywnosci, prawda ? Wychodzi mi +-900 km miesiecznie, i dla takiego dystansu bede liczyl koszta paliwa.
Danie glowne
I tu przechodzimy do najwazniejszej czesci, czyli wybieramy marke i model ktory spelnia najwiecej z powyzszych zalozen. Ja zrobilem to w taki sposob: najpierw posprawdzalem samochody ktore znam, lubie, i fajnie byloby miec, a pozniej zastosowalem metode "czolgowa", czyli wszedlem na allegro i marka za marka przegladalem jakie samochody 4x4 sa w ofercie. Po weryfikacji wszelkich plusow, minusow, i podpasowania samochodu wzgledem glownych kryteriow pozostaly 3 modele
- Nissan Terrano 2 - zawodnik rezerwowy
- Opel Frontera - kolejny zawodnik rezerwowy
- Jeep XJ/WJ/KJ - marka o ktorej w sumie nawet nie myslalem, i (wstyd przyznac), wpadlem na nia niejako przypadkowo przegladajac oferty na allegro. Ze sporym zaskoczeniem przyznaje ze auto to obecnie wydaje sie najlepszym wyborem.
Poczytalem conieco, okazalo sie ze Jeepy maja duze, typowo amerykanskie a wiec i paliwozerne silniki benzynowe, ale za to niewysilone, zadnych turbin i innych wspomagaczy - z pojemnosci 4.7 litra wyciaga sie cos kolo 230 koni... taka moc wspolczesne osobowki wyciagaja z pojemnosci polowe mniejszej. Do tego rozrzad na lancuchu, nie wiem czy jakas inna firma stosuje to jeszcze w silnikach benzynowych. Ogolnie zarowno silniki 4.0 jak i 4.7 uchodza za udane i trwale, a ze cos za cos - placi sie za to przy dystrybutrze. Blachy fabrycznie ocynkowane, nie mozna powiedziec ze nie rdzewieja wogole, bo w starszych samochodach oczywiscie rdzewieja, ale temat jest do opanowania. Z modeli ktore mnie zainteresowaly XJ jest typowym klasykiem - nieco toporny, kwadratowy, ale tez dosyc juz leciwy, klima w tym aucie jest juz pewnym rarytasem. KJ czyli nastepca XJta to juz calkiem inna koncepcja samochodu, zmienily sie gabaryty, silnik, wyposazenie, zawieszenie.. w sumie zostala chyba tylko nazwa po poprzedniku - cherokee. Do tego dobrze utrzymany KJ bedzie kosztowal znacznie powyzej zakladanej kwoty. Gdzies pomiedzy topornym XJtem a lajtowym KJtem jest WJ - Grand Cherokee. Podobnie jak XJ ma sztywne mosty z przodu i z tylu, oczywiscie cynkowane blachy, ale tez wyposazenie bardziej z naszej epoki, czyli jest w koncu klima...z ktora notabene bywaja problemy, tzw "blend doors".
Niestety, rowniez Jeep nie jest autem calkowicie bezawaryjnym, ale z tego co czytalem przegladajac wszystkie dostepne marki - bezawaryjnych samochodow w tych pieniadzach po prostu nie ma. Ludzie na forum Jeepa twierdza ze awarynosc nie odbiega od awaryjnosci zwyklych popularnych modeli marki ford lub opel. Oczywiscie rowniez na forum trafialy sie opisy tzw min, czyli samochodow ktore po zakupie okazywaly sie jezdzacym szrotem, i ktorego doprowadzenie do uzywalnosci kosztuje czasem wiecej niz zaplacono za samochod. Wiec wszystko sprowadza sie do tego co sie psuje, jak czesto, ile kosztuje naprawa i ... co sie kupi.
Podsumowujac Jeepa - to auto spelnia najwiecej moich koniecznych kryteriow. Jest samochodem z napedem 4x4, posiada trwaly silnik, skrzynia niestety automatyczna ale z tego co czytalem rowniez udana. Dostep do czesci dobry (biorac pod uwage samochody 4x4 oczywiscie, to nie opel astra) zarowno w oryginalach jak i zamiennikach. Ceny czesci.. hmm..do zniesienia, taka frontera dla przykladu ma czesci tansze ale o dziwo trudniej dostepne, terrano zas drozsze i ... jeszcze trudniej dostepne. Na plus Jeepa przemawia tez obecnosc w Polsce kilku warsztatow prowadzonych przez pasjonatow ktorzy zajmuja sie tylko ta marka i posiadaja w temacie naprawde imponujaca wiedze. No i dolaczanie napedow - sa wersje z samoczynnym dolaczaniem, jak i manualnym, Co kto lubi. Minusy WJta: samochod przepakowany elektronika, elektryczne szyby, lusterka, komputer, temponat, podgrzewane fotele itd itp. Za duzo tego, i niestety te "drobiazgi" lubia sie psuc. No i skorzana tapicerka ktorej szczerze nie znosze, a ktora jest jak sie wydaje standardem.
Jeszcze jedna wazna rzecz - kika razy wspominalem tu o forach, spolecznosciach posiadaczy i pasjonatow itd. Szukajac informacji o jeepach trafilem na forum uzytkownikow tej marki. Po przejrzeniu od groma stron i for innych terenowek moge z reka na sercu powiedziec - forum jeepa skupia najfajniejsza spolecznosc jaka spotkalem, co wiecej przesiaduje tam sporo ludzi o ogromnej wiedzy dotyczacej danego modelu. Siedza, gadaja, opisuja usterki, naprawiaja, klna..i dalej jezdza tymi jeepkami. Moze cos w tym jest ?
Takie forum to gigantyczny plus i "wartosc dodana" nie do przecenienia. Napisalem tam kilka postow z prostymi pytaniami, bo przeciez o Jeepie nie wiem nic, i za kazdym razem w ciagu zaledwie kilku godzin mialem juz rzeczowe odpowiedzi. Potrzebujesz pomocy w naprawie, porady, trudno dostepnej czesci, utknales bo auto stanelo 300 km od domu - na tym forum takie rzeczy nie pozostaja bez odpowiedzi. Przyznaje ze to miejsce jest swoistym fenomenem i w sporej czesci rowniez przyczynilo sie do takiego a nie innego wyboru marki.
Dla porownania, uzytkownicy nissana terrano tez maja oczywiscie swoje forum (a raczej podforum), rzecz w tym ze forum terrano i jeepa dzieli przepasc. Niby ludzie tam pisza, ale mnostwo tematow i pytan pozostaje wogole bez odpowiedzi. Wczoraj napisalem tam identyczny topic jak na forum jeepa z pytaniami dotyczacymi terrano, chcialem po prostu wiedziec czy to auto jest tym czego szukam. Do dzisiaj nie dostalem nawet jednej odpowiedzi, na forum jeepa watek w tym czasie wchodzilby juz na druga strone.. I wyobraz sobie teraz ze samochod sie sypnal, pilnie poszukujesz czesci, albo nie daj boze stanales daleko od domu, w terrano zostajesz sam.
A ile to psze Pana kosztuje ?
Jesli chodzi o zakup Jeepa - bedzie kosztowal tyle ile zaplacisz mozna by rzec. A na powaznie, rozpietosc cen na allegro to od okolo 15 tys zl do 25 tys, czyli rozpietosc dosyc spora. Jak wspominalem wczesniej celuje w egzemplarze do 20-21 tys zl, czyli srednia polka cenowa.
Oczywiscie oszacowalem koszty uzytkowania, w sensie paliwa ktore spale w ciagu miesiaca. Jesli WJ to tylko z silnikiem benzynowym o pojemnosci 4.7 litra, i instalacja LPG, bez instalacji LPG koszty paliwa staja sie zbyt znaczacym punktem w domowym budzecie. W znalezionych raportach spalania LPG graniczne wartosci to 20-25 l/100 km, przyjmuje wiec 25 litrow. Gaz aktualnie kosztuje u mnie 2.34 zl/litr, przyjmuje 2.50. Miesiecznie spale 225 litrow gazu co daje w sumie 562 zl. Niemalo jak za 30 km dziennie, ale coz, WJ to jak na razie jedyny model ktory spelnia wiekszosc wymagan.
Zobaczymy co bedzie dalej.
Subskrybuj:
Posty (Atom)